Była wicestarosta o swych, pełnych adrenaliny, przeżyciach

Opublikowano:
Autor:

Była wicestarosta o swych, pełnych adrenaliny, przeżyciach - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Zawsze lubiłam nowe wyzwania - wyznaje w rozmowie Jolanta Mejzińska, przewodnicząca jarocińskiego klubu Business Professional Women, wicestarosta jarociński w latach 2002-2006, była dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 3 w Jarocinie i była radna

 

Skąd wziął się pomysł na stworzenie klubu bizneswomen?

Będąc wicestarostą, szukałam organizacji, która mogłaby skupić kobiety, właśnie te aktywne. Już jako radna zauważyłam, że kobiety są mało solidarne. Nie do końca się wspierały. Chciałam, by to się zmieniło.

I tak, w 2003 roku, sprowadziłaś do Jarocina BPW...

Tak, nawiązałam kontakt z Katarzyną Bekasiak, która już wtedy była prezydentką Polskiej Federacji Klubów BPW. Zorganizowałam spotkanie założycielskie i tak działamy!

Kiedy przestałaś być wicestarostą, ot, tak wróciłaś do oświaty? Nie miałaś z tym problemu - przez niektórych, choć już było po wyborach, byłaś pewnie nadal traktowana jako konkurencja...

Przyznaję, że nie było łatwo znaleźć pracę w gminie Jarocin. (...) Natomiast moje dodatkowe kwalifikacje w zakresie resocjalizacji, które uzyskałam wiele lat wcześniej, pozwoliły mi na znalezienie zatrudnienia - w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Cerekwicy. Pracuję w tej chwili jako nauczyciel matematyki i wychowawca.

Wrócisz jeszcze do samorządu?

Samorząd to już etap zamknięty. Zostawiam tę działalność młodym. Odskocznią od codziennych problemów, pracy zawodowej są dla Ciebie podróże.

Kiedy zaczęłaś podróżować?

Pracując w szkolnictwie, mamy możliwość wyjazdów tylko w wakacje, a wtedy, wiadomo, ceny są wyższe. Poza tym jechać w lipcu czy w sierpniu na południe Europy jest trochę trudno. Moje podróże zaczęły się, kiedy zaczęłam pracować w starostwie. Dopiero wtedy mogłam sobie pozwolić na to, by wziąć urlop np. w maju lub w kwietniu. Pierwszą moją podróżą była ta do Norwegii. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. "Po drodze" były też Grecja, Włochy, Hiszpania, Chorwacja.

Nie wiedziałaś jeszcze wtedy, że po latach zaczniesz tam częściej "zaglądać" i to w innych celach...

Nie wiedziałam... Te dwie ostatnie podróże były już na północ Norwegii. Na ryby!

Wcześniej wędkowałaś?

Nie...

Powiedzmy szczerze - poznałaś mężczyznę, który skutecznie "zaraził cię" taką pasją.

No tak. Tak się stało. Zaczęło się od wędkowania na rzece. Dwa lata temu polecieliśmy na wyspę Mageroya i tam doświadczyłam po raz pierwszy prawdziwego wędkowania. Z łódki, na morzu.

Co łowicie?

Tam są wielkie dorsze. Ludzie przyjeżdżają też z różnych stron na halibuty, które mają po kilkadziesiąt kilogramów!

Poruszyłyśmy sprawy z życia prywatnego. Nie myślałaś wcześniej o założeniu rodziny? Nie miałaś na to czasu? Tak chyba nie można powiedzieć. Nie zabiegałam, nie unikałam, a wyszło jak wyszło. Myślę, że tak naprawdę nikt nie chce być sam. Jeżeli spotyka się kogoś fajnego, jeżeli coś się zadzieje, to warto o to zadbać. Ale jeśli nic się nie zadzieje, dobrze jest, jak jest. Stąd pewnie ta moja działalność w organizacjach. Pewnie gdybym była zajęta, miałabym na to mniej czasu.

Teraz odkrywasz życie na nowo?

Fajnie jest mieć z kim podróżować. Mieć z kim dzielić się drobnymi kłopotami i sukcesami, zdarzeniami. Tym bardziej, że nie mam już rodziców. To taki następny etap w moim życiu.

Nie pochwaliłaś się jeszcze jedną rzeczą - skokiem ze spadochronem!

No właśnie... Po poznaniu mojego partnera... skoczyliśmy sobie! To był jego pomysł. Zrobiłam mu niespodziankę na imieniny. Jak przyjechał, powiedziałam: - Zarezerwowane, spadamy! :)

Jakie wrażenia?

Adrenalina była przez tydzień! Przed - chyba nie zdawałam sobie sprawy, na co się porwałam. Wtedy było pochmurno. Zaczęliśmy spadać jeszcze nad chmurami, przebijaliśmy się przez nie bez spadochronu. Z prędkością ponad 200 km na godzinę. Dopiero jak spadochron się otworzy, jest bajeczka. Ale ten pierwszy moment tego wyrzutu jest trochę straszny.

Nie pomyślałaś: - Jola! Co ci strzeliło do głowy?!

Nie, cieszyłam się, że pokonałam jakąś swoją kolejną barierę. Nie każdy odważy się jednak skoczyć. To takie pokonanie samego siebie, pokazanie, że jeszcze wiele fajnych rzeczy można zrobić. Ale skok z bungee mi się nie marzy. Nie. Głową w dół - nie.

Co Tobie się marzy - jako szefowej BPW, jako kobiecie?

Na pewno chciałabym, żeby klub się rozrastał. Chciałabym dalej działać, bo jest to fajne i wartościowe, że od 16 lat się spotykamy, organizujemy m.in. coroczne wigilie. To znaczy, że nasza grupa zintegrowała się w jakiś fajny sposób. I niech to trwa jak najdłużej. Natomiast w życiu prywatnym - zdrowie, zdrowie i jeszcze jakieś następne szalone pomysły! Typu skoki ze spadochronem. Żeby jak najdłużej czerpać z życia.

Rozmawiała ANNA KOPRAS-FIJOŁEK

Jolanta Mejzińska urodziła się w 1956 roku w Jarocinie. Od 1981 roku pracowała jako nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 3 w Jarocinie, a w latach 1991 - 2002 jako jej dyrektorka. Za szczególne swe osiągnięcie uważa rozbudowę placówki, co poprawiło warunki nauczania. W samorządzie działała od 1994 do 2010 roku. Była radną, przewodniczącą komisji budżetowej. Od 2002 do 2006 roku - wicestarostą jarocińskim. W 2006 roku kandydowała na burmistrza Jarocina, uzyskując ponad 3.600 głosów, co też uważa za sukces (tworzyła niezależny, samodzielny komitet). Od 2007 roku pracuje w placówce wychowawczej w Cerekwicy Nowej, noszącej dziś nazwę Wielkopolski Samorządowy Zespół Placówek Terapeutyczno-Wychowawczych.

 

 

 

 



 

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się. Również w sieci.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE