Dawniej bez śpiewanie nie było wesela. Bardzo dużą uwagę przywiązywano do oczepin. Niektóre zwyczaje związane z ślubem i weselem zupełnie zanikły, a inne są nadal kultywowane, ale w znacznie zmienionej formie. O tym, jak to dawniej bywało przypomniano w Golinie.
Dawniej przyśpiewki były na każdą okazję. Towarzyszyły kolejnym etapom zaślubin i wesela. Wykonywane były m.in. w trakcie błogosławieństwa, jakiego udzielali rodzice. Były przyśpiewki na symboliczne powitanie pary młodej chlebem i solą. Chleb miał być zapowiedzią dostatniego życia, a sól - trwałości związku.
Najwięcej przyśpiewek związanych jest jednak z obrzędem oczepin. Nazwa pochodzi od dawnego nakrycia głowy, czyli czepca, jaki nosiły mężatki. Dokładnie o północy, Panna Młoda dosłownie przeistaczała się w żonę. Jak to się działo? Ścinano dziewczynie warkocz lub skracano włosy, a w miejsce panieńskiego wianka nakładano czepiec mężatki.
W trakcie oczepin zbierano też pieniądze "na wózek". W dawnych czasach zwyczaj ten miał zapewnić nowożeńcom lepszy start, teraz to już tylko zabawa, podobnie jak same oczepiny. Współczesna Panna Młoda rzuca welonem lub bukietem, a Pan Młody muszką lub krawatem. Organizowane są też różnego rodzaju konkursy.
W Golinie podczas Biesiady Niepodległościowej przypomniano te stare zwyczaje. Zaczęli aktorzy, ale później każdy mógł zaśpiewać weselną przyśpiewkę. Niektóre były frywolne, inne dosadne. Okazało się jednak, że repertuar jest bardzo szeroki. Choć niektórych ośmieliła chyba perspektywa kieliszka wódki od drużby. Dla wielu starszych osób była to okazja, żeby przypomnieć sobie, jak to było u nich na weselu.
A Wy znacie jakieś przyśpiewki? Co sądzicie o takim zwyczaju?