Nie wsiadacie na rower, bo za daleko, bo nie taka pogoda, bo może padać, jest za zimno albo za gorąco? A może coś was boli? Zawsze znajdzie się wymówka. A samochodem przecież szybciej. Łatwiej, wygodniej…
Bierzcie przykład z pana Huberta Zaradniaka z Dąbrowy (gmina Jarocin). Mimo sierpniowych upałów, nie zrezygnował z roweru.
- Musi człowiek się ruszać, bo jak przestanie chodzić, to już koniec, a póki się rusza, to nie umrze - mówi pan Hubert, który w listopadzie skończy 95 lat. Mimo że przeżył okupację, front wschodni i deportację, ma mnóstwo pogody ducha. Całe życie przepracował na własnym gospodarstwie. Teraz, jak tylko ma sposobność, siada na rower. Zdradził nam, że wybiera się na jednośladzie do siostry, która mieszka w Witowie (powiat wrzesiński) - w jedną stronę to ponad 30 km.
- Nie mogę znaleźć żadnego przyjaciela na rynku, żeby był w tym wieku był i rowerem jeździł - żartuje pan Hubert. - Wcale nie czuję, że mam tyle lat. Człowiek, który się oszczędza, szkodzi sam sobie. Chciałbym dożyć do setki i sobie zrobić zdjęcie na rowerze.