- Serce mi pęka, córka zmarła rok temu, a sprawa stoi w miejscu - mówi ze łzami w oczach matka 30-latki, która zmarła na oddziale intensywnej terapii jarocińskiego szpitala, po tym jak urodziła zdrowego synka.
Ponad rok temu kobieta złożyła doniesienie do prokuratury. W jej opinii lekarze na oddziale ginekologii nieumyślnie doprowadzili do śmierci córki. - Magda urodziła 10 minut po północy, o 5.00 nad ranem zaczęły się problemy, a dopiero o 16.00 przeprowadzili operację - przypomina sobie matka 30-latki.
Ma żal do lekarzy z ginekologii, że nie przewieźli Magdy do jednego z poznańskich szpitali. - Znam podobny przypadek jak mojej córki, gdzie przeprowadzono natychmiast operację. Było ciężko, ale uratowali kobietę, a tu ręce rozkładali - mówi ze łzami matka nieżyjącej Magdy. Podkreśla, że jej córka nie cierpiała na żadną chorobę.
Jarocińscy śledczy przesłuchali kilkadziesiąt osób w tej sprawie. - Zgromadzony materiał dowodowy w postaci przesłuchań wskazanych osób w charakterze świadków, a także zabezpieczoną dokumentację medyczną przekazano powołanym biegłym lekarzom sądowym z Uniwersytetu Medycznego z Wrocławia - wyjaśnia Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim. Specjaliści mają dokonać oceny prawidłowości podejmowanych działań leczniczych przez jarocińskich ginekologów.
Pod koniec grudnia ubiegłego roku prokuratura w Jarocinie zawiesiła śledztwo. Sprawy jeszcze nie wznowiono, bo śledczy czekają nadal na stanowisko biegłych.
Więcej w "Gazecie Jarocińskiej"
(era)