Automaty do kupowania zniczy i wkładów zostały ustawione niedawno przy cmentarzach w Górze i Jaraczewie. Nie zagrzały długo miejsca, bo następnego dnia już ich nie było. W poprzednim tygodniu znów zostały ustawione. Dlaczego zniknęły?
Niektórzy z mieszkańców nawet nie zauważyli tych urządzeń, ale w gminie pojawiły się też głosy, że znalazły się osoby, którym udało się z nich skorzystać. Początkowo zniczomaty miały pojawić się na terenach cmentarzy, ale proboszczowie z Góry i Jaraczewa nie wyrazili na to zgody. „Gazeta” zadzwoniła do księży proboszczów obu parafii, by zapytać, dlaczego nie wyrazili zgody na postawienie urządzeń na terenie cmentarzy. Ksiądz Stefan Czarnecki z Jaraczewa odmówił komentarza w tej sprawie. Krótko na ten temat wypowiedział się ks. Henryk Kondratowicz, proboszcz parafii w Górze. - Z tego, co wiem, ludzie byli przeciwni postawieniu zniczomatu, bo mają sklepy po drodze i tam kupują znicze - powiedział proboszcz.
Aby postawić urządzenia w bliskim sąsiedztwie cmentarzy, mimo braku zgody ze strony proboszczów, firma porozumiała się z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która wyraziła zgodę na ustawienie ich na swoim terenie. Poprosiliśmy przedstawicieli firmy o wyjaśnienie, dlaczego zniczomaty zniknęły sprzed nekropolii tuż po ich postawieniu. W wystosowanym do nas oświadczeniu, czytamy: - […] Demontaż zniczomatów w miejscowościach Góra oraz Jaraczewo wyniknął z omyłkowo wysłanych urządzeń z głównego magazynu, a także złożenia niepełnej dokumentacji technicznej. Pragniemy przeprosić wszystkich mieszkańców za opóźnienie w uruchomieniu urządzeń. […]
15 lipca zniczomaty zostały oddane do użytku.
