Szósty rok mieszkaniec gminy Jaraczewo spiera się ze Związkiem Spółek Wodnych w Jarocinie.
Rolnik nie płaci spółce składek, bo twierdzi, że ta nie najlepiej wywiązuje się ze swoich obowiązków. - Od 2009 roku były lata tak mokre, że nie dało się skosić łąki. Pisałem do spółek wodnych i powiedziałem, że dopóki porządnie nie wyczyszczą rowów, nie zapłacę. Ja sobie sam utrzymam rowy w czystości i nie chcę płacić im pieniędzy. Nie potrzebuję ich łaski. Zamiast płacić 90 zł rocznie, mogę się przejść ze szpadlem i w 2-3 godziny sobie rów wyczyszczę - wyjaśnia zbulwersowany mężczyzna.
Czytelnik tłumaczy jednocześnie, że chciał wystąpić ze związku. - Pisałem do nich, że chcę zrezygnować, to założyli mi sprawę w sądzie o zapłatę i razem z odsetkami wyszło chyba ponad 500 zł. Rozmawiałem z panem ze spółek wodnych bodajże z Dobrzycy i powiedział, że można zrezygnować, tylko trzeba czyścić rów we własnym zakresie - informuje rolnik.
Jak sprawę komentuje Związek Spółek Wodnych w Jarocinie, do którego należy mieszkaniec gminy Jaraczewo? - Istotą działania spółki wodnej jest kompleksowa konserwacja np. rowu melioracyjnego od ujścia w górę, więc twierdzenie, że za wpłaconą składkę osoba wynajmie koparkę i wyczyści rowy przy swoich gruntach, absolutnie nie rozwiązuje problemu z odprowadzeniem wody rowami - wyjaśnia Danuta Zachariasz z jarocińskich spółek wodnych.
Urzędniczka dodaje, że każdy wniosek dotyczący rezygnacji, jest rozpatrywany indywidualnie. - Tego typu sprawy są przedstawiane na walnym zgromadzeniu członków spółki, które podejmuje decyzję w drodze uchwały - zapewnia Danuta Zachariasz.