Ewa Zmyślona, właścicielka hotelu dla zwierząt „Tara”, jak co dzień poszła na spacer z psami. Nagle coś przykuło jej uwagę...
- Jak ją znalazłam, to nie wiedziałam, co to za ptaszysko takie wielkie. Kaczka? - zastanawiała się. - Znalazłam ją na polu, niedaleko wysypiska śmieci. Na początku myślałam, że wpadła na linie wysokiego napięcia, ale nie widziałam oznak poparzenia. W ogóle nie chodziła, tylko leżała na śniegu - wspomina.
Obawiała się, że zwierzę pozostawione na mrozie nie przeżyje. - W jednej ręce prowadziłam na smyczach pięć psów, w drugiej, pod pachą, niosłam do domu ptaka - opowiada Ewa Zmyślona.
Poszukała w internecie i znalazła: mewa srebrzysta. Była zaskoczona. - Zawsze myślałam, że mewy są na wybrzeżu - mówi. - Przeprowadzałyśmy z córką jej rehabilitację w ciepłej kąpieli. Przez trzy tygodnie nie jadła sama, więc musiałam ją karmić, a jest bardzo kąśliwa, ma twardy dziób - relacjonuje.
Teraz mewa chodzi i je samodzielnie. Latać wciąż nie potrafi. Kilka dni temu została przewieziona do przytuliska dla ptaków „Albatros” koło Olsztyna.
(kg)