- Usłyszałam ten cholerny sygnał pi... i powiedziałam, że Karol nie żyje - takie przejmujące zeznania przed sądem złożyła kobieta, która w wypadku straciła partnera życiowego.
Na ławie oskarżonych zasiadł 28-letni Łukasz Z. z powiatu średzkiego, któremu prokuratura zarzuciła spowodowanie śmiertelnego wypadku w grudniu ubiegłego roku. Mężczyzna przyznał się do winy.
Wyjaśnił, że jechał przed nim tir, który zaczął gwałtownie hamować. - Pomimo że utrzymywałem pomiędzy moim samochodem a pojazdem poprzedzającym odpowiednią odległość, nie zdążyłbym wyhamować. Kiedy wiedziałem, że nie wyhamuje, aby uniknąć zderzenia z poprzedzającym mnie samochodem, zjechałem na przeciwległy pas jezdni - wyjaśniał oskarżony.
Szczegółowe i przejmujące zeznania złożyła kobieta, która jechała feralnym citroenem. - Zauważyliśmy wyjeżdżającą scanię. Krzyknęłam: a ten k... co robi. Karol miał zjazd w dukt leśny. Odbił, ale kierowca ciężarówki zamiast trzymać się lewego pasa, jechał cały czas po skosie na nas - opisywała 38-latka. 4-osobowa rodzina trafiła do szpitala. - W szpitalu widziałam, jak Karola reanimują. Przeszłam do innego pomieszczenia, bo chcieli zebrać dane i usłyszałam ten cholerny sygnał pi.... Powiedziałam: „Karol nie żyje”. Próbowali mi powiedzieć, że to coś innego, a ja na to, że ja nie jestem głupia i ja wiem, co to jest - opisywała ze łzami kobieta.
Więcej w „Gazecie Jarocińskiej”.
(era)