Po zmianie zasad funkcjonowania tak zwanej „wieczorynki”, czyli nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, liczba pacjentów, którzy korzystają z tej formy pomocy medycznej w jarocińskim szpitalu wzrosła o ponad 100%.
- W zasadzie nas te zmiany nie dotyczyły. „Wieczorynka” tak, jak była w szpitalu, tak jest. Tylko tyle, że od kiedy ludzie usłyszeli, że mogą zostać przyjęci w szpitalu, to już w piątek nie idą do lekarza rodzinnego tylko przychodzą do nas. Dlatego mamy taki wzrost pacjentów - tłumaczy prezes lecznicy Leszek Mazurek.
- To samo dotyczy transportu pacjentów z „wieczorynki” oraz tych, których transport zlecają nam lekarze z przychodni prywatnych i z POZ-ów (lekarze rodzinni - przyp. red.). Na początku woziliśmy ich do pierwszej, drugiej w nocy - podkreśla Mazurek.
- Obecnie mamy sześć karetek. Ja w ostatnich kilku tygodniach uruchomiłem trzy, które stały w krzakach (zwiększenie ilości karetek nie oznacza zwiększenia liczby zespołów ratowniczych - przyp. red.). Dosłownie - stały w krzakach. A ile nas to kosztowało? Jednej - trzy tysiące, drugiej - tysiąc dwieście - podaje szef szpitala.
Dlaczego karetki stały w krzakach i kto tak naprawdę za to odpowiada - przeczytasz w najnowszym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.