- To jest dziwne, że przez półtora miesiąca tylko godzinę nie było nikogo w domu i wtedy było włamanie - mówi okradziona kobieta. Policja uspakaja, że nie ma wzrostu tego typu przestępstw, ale agencje ochrony mają więcej zleceń na instalację alarmów.
Ludzie analizują, co kradną złodzieje i jak dostali się do obiektów. - Nie było mnie w domu około godziny i 10 minut. Kiedy wróciłam, nie mogłam wejść do domu. Dzwonię do męża i w tym momencie dostrzegłam, że mamy wyłamane okno od kuchni. Sprawcy zamknęli drzwi między werandą a korytarzem, bo były w nich zostawione klucze, te wewnętrzne drzwi zamykamy na noc - opisuje przerażona jarocinanka, która ofiarą złodziei padła pod koniec maja. Miała splądrowany cały dom - zarówno parter, jak i piętro. - Na dole były pieniądze, które wypłaciłam z banku, aby zapłacić majstrom za remont domu i moja biżuteria, dość dużo tego było.
Również poprzez wypchnięcia okna intruzi dostali się do domu przy ul. Piastowskiej w Jarocinie. Tam wystarczyła im niespełna godzina nieobecności właścicieli, aby ograbić ich z biżuterii.
Poszkodowani nie liczą, że odzyskają pieniądze i kosztowności. Źle oceniają pracę policji. - Nie nagłaśniają sprawy. Policja zachowuje się tak jakby nic się nie stało - podkreśla jarocininaka. Według informacji z Komendy Wojewódzkiej Policji spada ilość kradzieży z włamaniem do domów i mieszkań. - Nasze dane mówią, że jeżeli chodzi o tę kategorię przestępstw, to jest wyraźna tendencja spadkowa - przekonuje nadkomisarz Iwona Liszczyńska z Zespołu Prasowego KWP w Poznaniu.
Przedstawiciel branży ochroniarskiej poleca montowanie czujek tłuczenia szkła i przyznaje, że rośnie liczba osób zainteresowanych montowaniem alarmów na prywatnych posesjach.
Więcej w aktualnym wydaniu „Gazety Jarocińskiej”.
(era)