Przed tygodniem opisaliśmy sytuację do jakiej doszło na tzw. Wieczorynce w Szpitalu Powiatowym w Jarocinie
Jak się okazało, mimo że spółka Szpital Powiatowy w Jarocinie posiada kontakt z NFZ na tego typu usługi, Wieczorynka od godziny 18 w piątek była nieczynna.
Z prezesem szpitala Leszkiem Mazurkiem nie udało nam się wieczorem skontaktować. Od personelu szpitala dowiedzieliśmy się, że lekarz dyżurny zachorował i nie udało się znaleźć zastępstwa.
Informacja o problemach na Wieczorynce wywołała sporą falę komentarzy w mediach społecznościowych.
„Żenujące. Od czego jest ten prezes? Zero odpowiedzialności. Tylko brać kasę i nic więcej. Jak można nie zapewnić lekarza w szczycie grypowym” - zastanawiała się Małgorzata. Inna mieszkanka dodawała.
„Miałam okazję tam bywać ostatnio kilkakrotnie przed SOR-em i zaraz później na oddziale i proszę mi wierzyć, że to jest bardzo prawdopodobne, że tam jest jeden lekarz. Na oddziale to nawet w dzień jest cudem spotkać lekarza” - napisała pani Katarzyna.
O sprawie napisaliśmy również w papierowym wydaniu Gazety Jarocińskiej [e-wydanie dostępne TUTAJ] W poniedziałek rano szef spółki nie był w stanie odpowiedzieć, dlaczego w opisanej sytuacji, szpital nie zabezpieczył innego medyka i czy są gotowe procedury na taki wypadek.
- Nic na ten temat nie wiem. Dyrektor Budzyński jest na urlopie, zastępuje go doktor Grzegorz Szymczak i jeszcze do mnie nie dotarły takie informacje. Możliwe, że się ktoś nie zgłosił i taka sytuacja zaistniała - tłumaczył szef spółki szpitalnej.
Leszek Mazurek zadeklarował jednocześnie, że wyjaśni sprawę i poinformuje redakcję we wtorek 27 lutego, kiedy „będzie więcej wiedział”. Informacji się jednak nie doczekaliśmy. Wysłaliśmy pytania na piśmie do prezesa.
Odpowiedź nadeszła w piątek przed południem. Szef spółki tłumaczy zaistniałą sytuację „niedoborem lekarzy” i zapewnia między innymi, że do takiej sytuacji doszło pierwszy raz, odkąd szpital prowadzi Wieczorynkę. Jednocześnie Mazurek podkreśla, była zabezpieczona ciągłość świadczeń pielęgniarskich i ambulatoryjnych.
„Pragnę zaznaczyć, że 95% osób zgłaszających się na pomoc wieczorową, to w ostatnich dniach przeziębienia i infekcje wirusowe. Wymagają one podania leków przeciwgorączkowych powszechnie dostępnych bez recepty i pozostawania w domu. Wizyty w szpitalu przyczyniają się jedynie do nasilenia i większego rozprzestrzeniania infekcji” - pisze prezes Leszek Mazurek. „Zgodnie z zarządzeniem starszego lekarza szpitala personel średni miał udzielać porad medycznych zgłaszającym się pacjentom. W przypadku cięższych schorzeń pacjenci mogli być kierowani bezpośrednio na SOR (w ani jednym przypadku nie było takiej konieczności).