Grzegorz K. Witkowski (na zdjęciu z prawej) spóźnił się na spotkanie autorskie trzy kwadranse, a jego zapowiadani goście: Siczka z KSU i Zygzak z TZN Xenna nie przyszli wcale.
Pierwszy nie odbierał telefonu, a drugi miał akurat próbę. Przy stoliku na Free Wolnej Polanie zjawił się natomiast Tadeusz Szmidel – w festiwalowych latach osiemdziesiątych zastępca komendanta jarocińskiej milicji. On także jest jedną z osób udzielających wywiadu Grzegorzowi K. Witkowskiemu.
- Czy „Grunt to bunt” to taka niekończąca się historia? Czy będą kolejne części? – pytał autora książki prowadzący spotkanie Adam Martuzalski. - Nie wiem, czy to się będzie dobrze sprzedawać. To od wydawcy zależy, czy będzie trzeci tom i dalsze. Ja zachowałem bardzo dużo wywiadów u siebie w kieszeni – odpowiedział Witkowski. Ubolewał, że w porównaniu z ilością uczestników festiwalu w latach osiemdziesiątych, pierwszej części książki sprzedało się mało – 2500 egzemplarzy.
Odpowiedź na kolejne pytanie była buntem Witkowskiego wobec obecnej formuły jarocińskiego festiwalu: - Ten nowy Jarocin nas nie przekonuje, dlatego że odcinanie kuponów od legendy to nie jest OK, szczególnie że festiwal wcześniej czy później straci swoją renomę, myślę że już stracił na rzecz choćby Off Festival. Jarocin promował nowe zespoły, nowych wykonawców, cała czołówka rockowa (…) miała korzenie w tym starym festiwalu.