Żerkowski radny Andrzej Stachowiak złamał ciszę wyborczą. Sprawą zajęła się policja. Radnemu grozi tysiąc złotych mandatu. Czy go dostanie, rozstrzygnie Sąd Rejonowy w Jarocinie. Stachowiak przyznaje, że sprawa jest oczywista.
- Tak rzeczywiście było, złamałem ciszę wyborczą. Zrobiłem to nieświadomie. Po prostu straciłem poczucie czasu. Nie zdawałem sobie sprawy, że jest 15 listopada. Ja dokładnie powiem, jak to było: rano wstałem, kaweczka, facebook. Pojawiło się zdjęcie pana Grześka, pana Szlachetki i odruch ręki - udostępnienie. Stało się - tłumaczy radny z Komorza Przybysławskiego. Sprawą zajął się komitet wyborczy Jacka Kmiecia i zgłosił ją na policję. Przypomnijmy, że Kmieć był kandydatem na burmistrza Żerkowa. Z kolei Andrzej Stachowiak pretendował na radnego gminnego z komitetu innego kandydata na najważniejsze stanowisko w gminie - Jacka Jędraszczyka.
Sprawa by się pewnie na tym zakończyła, gdyby nie to, że temat został poruszony na jednym z ostatnich posiedzeń Rady Miejskiej Żerkowa. Okazało się też, że problem ma drugie dno i stał się źródłem podziału w nowej radzie. W trakcie obrad rajcy postanowili „rozliczyć się z kampanii wyborczej”.
Jak wyglądało to „rozliczenie” i czym się zakończyło - czytaj w „Gazecie Jarocińskiej”.