Dzisiejsze posiedzenie Rady Powiatu Jarocińskiego miało niecodzienny przebieg. Wyraźnie widać było napięcie i zdenerwowanie. Zwłaszcza przewodniczącego Jana Szczerbania.
Na salę obrad przyszło trzech przedstawicieli poprzednich władz powiatu z odwołanym na początku ubiegłego roku starostą Bartoszem Walczakiem na czele. Towarzyszyli mu były sekretarz powiatu Ireneusz Lamprecht oraz były dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie Przemysław Masłowski. Obecny był także wiceburmistrz Jarocina Robert Kaźmierczak.
Tuż po sprawozdaniu z działalności obecnego starosty Teodora Grobelnego, Bartosz Walczak poprosił o głos. Przewodniczący Jan Szczerbań mu jednak odmówił. W tym momencie Walczak poprosił dziennikarzy obecnych na sali na bryfing prasowy przed budynek starostwa.
Tam Walczak, Masłowski i Lamprecht (członkowie Stowarzyszenia Ziemia Jarocińska, kierowanego przez burmistrza Adama Pawlickiego) odnieśli się do tego, co ostatnio w mediach społecznościowych ogłosili członkowie obecnego zarządu powiatu – Stanisław Martuzalski, Mirosław Drzazga i Teodor Grobelny. Sprawa dotyczy doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłych: starostę, sekretarza powiatu oraz szefa PCPR-u polegającego na wyłudzeniu publicznych pieniędzy. [szczegóły przeczytasz TUTAJ]
Wszyscy trzej zaprzeczyli zarzutom i uznali, że jest to element gry przedwyborczej, a doniesienie nie jest poparte żadnymi dowodami.
Po powrocie na salę obrad dziennikarze zostali skrytykowani przez przewodniczącego Szczerbania, który nie kryjąc irytacji stwierdził, że wychodząc w czasie obrad zachowali się co najmniej niestosownie. Po czym, po kilkunastu minutach sam opuścił salę w trakcie posiedzenia.
W jednym z kolejnych punktów programu głos chciał zabrać wiceburmistrz Robert Kaźmierczak. Sprawa dotyczyła przekazania przez powiat prowadzenia schronisk młodzieżowych przy Zespole Szkół nr 4 w Jarocinie oraz przy Zespole Szkół w Witaszycach.
Przewodniczący Szczerbań i tym razem zablokował możliwość wypowiedzenia się. Kaźmierczak próbował uzasadnić chęć zabrania głosu, ale szef rady był na tyle zdeterminowany, że natychmiast zakończył obrady nie zważając nawet na to, że pominął jeden z punktów, który był programie - „wolne głosy i wnioski”.
To już nie pierwsza tego typu sytuacja w tej kadencji samorządu - ZOBACZ TUTAJ
Na protesty ze strony radnych Szczerań stwierdził, że wszelkie konsekwencje tej decyzji bierze na siebie i zamknął posiedzenie.
WIDEO z konferencji prasowej członków ZJ [ZOBACZ PONIŻEJ].