Ponad 107 tys. zł więcej wyda w tym roku gmina Żerków na dowozy dzieci do szkół. Radni szukają oszczędności i domagają się weryfikacji tras. Wskazują, że jest za dużo kursów powrotnych, a przewoźnik podwyższył stawkę za kilometr o 20 procent.
Organizację dowozów analizowano na wspólnym posiedzeniu komisji, w której uczestniczyli dyrektorzy szkół. - Jeden autobus zawozi wszystkie dzieci do szkoły, a wracają już trzema lub czterema autobusami. Jak grupa ponad 40 uczniów wraca trzema lub czterema autobusami, to chyba jest coś nie tak. Autobusy dziennie przejeżdżają prawie 850 km. Mamy taki wykaz, który przeraża, bo autobusem jedzie 7, 9, 14 czy 30 dzieci - mówił Janusz Szóstek, radny z Żernik. Pytał dyrektorów, jaki jest ich udział w ustalaniu tras. Podkreślił, że zdarza się aż 6 kursów powrotnych. - My wykazujemy ilość dzieci, a przewoźnik sam decyduje, jaką trasą jedzie - mówiła Danuta Wilak, dyrektor Szkoły Podstawowej w Dobieszczyźnie.
W czasie dyskusji okazało się, że jedno dziecko z Żernik nie uczęszcza, zgodnie ze wskazanym uchwałą rady obwodem, do szkoły w Żerkowie tylko do Komorza. Jest dowożone autobusem szkolnym. Radny chciał się dowiedzieć, kto ponosi odpowiedzialność za to, że chodzi do szkoły nie w swoim rejonie. - Pomimo moich rozmów, rodzice nie chcą tego dziecka przekazać do Żerkowa. Nie mam prawa odmówić przyjęcia ucznia. Rodzice postanowili, że będą nawet płacić za ten kurs, aby to dziecko było zabierane - tłumaczyła Mariola Zawal, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Komorzu.
W tym roku stawka za kilometr dowozów szkolnych wzrosła o 20 procent.
(era)