Złodzieje udawali turystów

Opublikowano:
Autor:

Złodzieje udawali turystów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Nie jestem na pewno Chuckiem Norrisem - mówi podleśniczy, który w pojedynkę i na gorącym uczynku zatrzymał trzech złodziei drewna. Amatorzy cudzej własności byli tak zaskoczeni, że nie stawiali oporu i pozwolili się wylegitymować.

 

Z roku na rok spada liczba kradzieży drewna z lasu. Przyczynia się do tego monitoring i systemy alarmowe. Nadal jednak zdarza się, że w lesie pojawiają się osoby, które liczą na łatwy zysk.

Trzech mężczyzn ze Środy Wielkopolskiej także postanowiło zabrać drewno ze stosu. Nie spodziewali się jednak, że w piątkowe popołudnie w lesie pojawi się jeden z pracowników Nadleśnictwa Jarocin. - Dostałem sygnał i jak najszybciej dojechałem na miejsce. Byli bardzo zaskoczeni. Najpierw schowali się w krzakach. Potem zaczęli kolejno zjawiać. Udawali, że są turystami, którzy zatrzymali się, aby odpocząć i za potrzebą. Twierdzili, że nic nie wiedzą o drewnie, które znajdowało się w busie. Nie stawiali jednak oporu. Dali się wylegitymować. Potem okazało się, że te osoby są dobrze znane policji. Wyglądało na to, że byli już na etapie kończenia załadunku. Gdybym pojawił się kilka minut później, pewnie bym już ich nie zastał - wyjaśnia podleśniczy, który już po raz drugi ujął sprawców kradzieży na gorącym uczynku. Nie uważa siebie za bohatera. Woli nie ujawniać swoich danych z obawy przed ludzką zawiścią czy próbą zemsty. - Ludzie bywają różni i nieprzewidywalni - tłumaczy.

Złodzieje wolą noc

W zeszłym roku amatorzy łatwego zarobku wybrali się do lasu w okresie letnim, w bardzo wczesnych godzinach rannych. - Czym innym jest, jak ktoś wyniesie na plecach kilka gałęzi chrustu, a czym innym jak przyjeżdża specjalnie zorganizowanym transportem po gotowy materiał przygotowany przez nas do sprzedaży. Najczęściej jednak kradzieże odbywają się pod osłoną nocy. Złodzieje wybierają też czas, gdy panują trudne warunki klimatyczne np. zawieruchy. Ci, którzy dokonali kradzieży w tym roku, stwierdzili najwyraźniej, że w czasie weekendowym nikt już nie pojawi się na tamtym terenie - podkreśla mężczyzna. Dodaje, że przestępcy zdają sobie sprawę z większego ryzyka. - Kiedyś leśniczy mógł liczyć na swoje nogi i „nos”. Teraz pomaga nam współczesna technika. Leśnictwa powiększyły swoje powierzchnie, a przez to leśnicy mają do nadzorowania znacznie więcej granic. Złodziejom może się wydawać, że w dane miejsce nie zaglądamy. A tak nie jest. Obserwujemy, choć z daleka.

Ludzie są czujni

Podleśniczy związany jest z nadleśnictwem już od trzydziestu pięciu lat. Podkreśla, że w walce ze szkodnictwem i kradzieżami najważniejsza jest współpraca między leśniczymi, strażą leśną, a nawet z okolicznymi mieszkańcami. - Czasami sprawy są przypadkowe, a czasem można je ze sobą powiązać. Zdarza się, że ludzie sami alarmują do nas czy policji, gdy zauważą coś nietypowego w lesie. Ale też popadają w przesadę. Jeden z moich kolegów leśniczych miał nocny załadunek drewna przeznaczonego do wywiezienia i oczywiście ktoś już wydzwaniał, że coś dziwnego dzieje się w lesie. A często mamy tak, że załadunek odbywa się w nocy, żeby kierowca rano mógł wyruszyć w trasę. Ludzie chyba boją się, że złodzieje najpierw ukradną drewno z lasu, a za jakiś czas wezmą się za okradanie domów czy gospodarstw - tłumaczy podleśniczy. Jego zdaniem kradną zarówno osoby prywatne, jak i zorganizowane grupy. Najczęściej drewno przeznaczane jest na sprzedaż jako np. opał do kominków. Perspektywa pozornie łatwego zysku kusi zarówno mieszkańców okolicznych miejscowości, jak i osoby spoza terenu. - Miejscowi raczej nie decydują się na kradzież, bo jest to sprawa wstydu czy poczucia honoru. Zawsze mogą kupić drewno u nas lub pozyskać je na zasadzie samowyrobu. Ogólnie nie mamy więc problemów z miejscową ludnością - mówi pracownik jarocińskiego nadleśnictwa.

Leśnik jak policjant

Złodzieje przyłapani na gorącym uczynku musieli złożyć drewno z powrotem na stos. Okazało się, że ich łupem mogło paść około 1,5 metra sześciennego. Sprawa trafiła do sądu. - Obawy są zawsze. Nigdy nie wiadomo, czy przestępcy nie są uzbrojeni. I jak się zachowają. Człowiek jest najczęściej sam. Ale jestem na tyle sprawny, że nie boję się reagować. Na pewno nie jestem Chuckiem Norrisem. Dwa i pół roku służby wojskowej oraz czas pracy w lesie dobrze mnie zahartowały. Najważniejsze to być zdecydowanym. Ludzie mają zaufanie do leśników. Tak jak policjant w mieście nie może się bać, tak samo leśnicy też muszą budzić respekt na swoim terenie. Uważam, że swoje obowiązki trzeba wykonywać jak najlepiej. Z wiekiem człowiek nabiera też doświadczenia - podsumowuje.

(ls)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE