Znów w okolicy grasuje podpalacz?

Opublikowano:
Autor:

Znów w okolicy grasuje podpalacz?  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Zaczęło się od domu w Wolicy Pustej, w lutym 2016 roku w tej samej miejscowości z niewiadomych powodów spaliła się doszczętnie stodoła. Już wtedy mieszkańcy uważali, że to podpalenie, ale nie udało się ustalić sprawcy. Do największej tragedii doszło pod koniec kwietnia w Klęce, gdzie spalił się budynek mieszkalny. Czy za wszystkie podpalenia może być odpowiedzialny mieszkaniec jednej z miejscowości w gminie Nowe Miasto nad Wartą?

Paliło się z każdej strony

Pożary w Stramnicach, które miały miejsce kilka tygodni temu zaczęły się około 22.00. Strażacy od razu mówili o udziale osób trzecich w zaprószeniu ognia. - Wszędzie jako przypuszczalną przyczynę określamy zaprószenie ognia przez nieustalone osoby - mówi mł. bryg. Bogusław Podgórski z PSP w Środzie Wlkp. Najpierw zaczęły palić się baloty niedaleko przejazdu kolejowego, za domem miejscowej sołtyski. - Byłam w Mieszkowie i nagle dowiedziałam się, że w Stramnicach się pali, szybko wracałam i od razu pomyślałam, że to on może być winny. Postanowiłam do niego zadzwonić i sprawdzić. Nic nie mówiłam mu o pożarze, spytałam tylko gdzie jest. Powiedział, że pije piwo w Klęce - relacjonuje Wiesława Miśkiewicz. Kobieta pojechała do miejscowości oddalonej o 4 km, by sprawdzić, czy jest tam rzekomy sprawca. - Rzeczywiście był w Klęce. Nie wiem, co mam o tym myśleć.

Ludzie widzieli podejrzanego., choć nie wiadomo, czy to on zaprószył ogień. - Rozmawiałam z nim dzisiaj, on tłumaczy, że wcale nie uciekał z miejsca podpalenia. Wybiegł na drogę, by wskazać strażakom, gdzie mają jechać - opowiada Wiesława Miśkiewicz. Jako trzecia zapłonęła "ziemianka" przy świetlicy wiejskiej. Podejrzany mężczyzna mieszka obok tego miejsca, dlatego mieszkańcy od razu uznali, że to on.

Mieszkańcy twierdzą, że to nie był przypadek, odległości między poszczególnymi pożarami były niewielkie, więc sprawca mógł się przemieszczać. Pod osłoną nocy był niedostrzegalny. - To niemożliwe, żeby to wszystko się zapaliło samo. Nie ma suszy, co prawda była burza, ale przecież nie taka, by pioruny mogły spowodować pożar - uważa jedna z kobiet. - Zawsze był pierwszy na miejscu pożaru - opowiada anonimowo mieszkanek Stramnic.
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE