Wypowiedzenia otrzymało sześć osób, wśród nich dyrektor, trzech kierowników i zastępczyni szefa kuchni. - Teraz trzeba dwóm prezesom wypłacać pensje, jaka to jest reorganizacja? - zastanawia się jedna ze zwolnionych pracownic, Karolina Frankowska. - A ile każdy z nich dostanie odprawy? Prezes Mazurek wyliczył, że - razem z ekwiwalentem za urlop - dostanie ok. 90 tysięcy. A my dostaniemy po 3 tysiące odprawy i kopa w dupę. I szukaj pracy – mówi.
Karolina Frankowska pracowała w spółce „Jarocin Sport” ponad trzy lata. Przyznaje, że pogłoski o zwolnieniach pojawiły się, jak tylko nowy prezes, Przemysław Musielak przyszedł do spółki. - Wszyscy z wielkim niepokojem go przyjęliśmy. Był do nas bardzo zdystansowany. Do tych pracowników zatrudnionych wtedy, jak pan Mazurek był prezesem. Nie był niemiły, ale traktował nas jak powietrze - opowiada Karolina Frankowska. Pracowała na stanowisku kierowniczki hotelu.
- 30 grudnia prezes mnie poprosił - w zasadzie ja o to spotkanie prosiłam, zdałam relację na bieżąco, co się dzieje, opowiadałam, że jeden z klientów chce cały miesiąc nocować w hotelu, że udało mi się dopiąć sprawy związane z wymianą wykładziny, w bardzo korzystnej cenie - mówi Karolina Frankowska. - Ja już wstaję, a prezes chwycił mnie za rękę i powiedział, że to nie wszystko. Odwrócił kartkę - to było wypowiedzenie. Najpierw myślała, że nowy prezes zabierze jej tylko stanowisko kierownika hotelu. I na to się przygotowywała po zmianie szefostwa spółki. Chociaż była kierownikiem hotelu, pełniła normalne dyżury recepcyjne, dwunastogodzinne.
Sama wychowuje dwójkę dzieci. Ma orzeczenie o niepełnosprawności - jest po operacji oczu, przed kolejną, na jedno oko prawie nie widzi. - Ciężko jest... - płacze.
Przemysław Musielak, prezes spółki „Jarocin Sport”, przekonuje, że jego decyzje co do wszystkich zwolnionych osób były słuszne.
Kto jeszcze i w jakich okolicznościach został zwolniony ze spółki Jarocin Sport? Jak tłumaczy się szef spółki? Czytaj w „Gazecie Jarocińskiej”.