Czy gmina ma wpływ na lokalizację wiatraków? - pytał wójta przewodniczący kotlińskiej rady. Tradycyjnie długa odpowiedź Mirosław Paterczyka zdenerwowała szefa rady. Ostatecznie obaj panowie nie szczędzili sobie wzajemnych uwag. Nie pierwszy raz zaiskrzyło w ostatnim czasie na linii wójt Kotlina - przewodniczący rady gminy. Tym razem poszło o wiatraki. Temat wywołał na ostatniej sesji szef rady. Rozpoczął od stwierdzenia, że stawianie wiatraków w gminie Kotlin stało się faktem i przypomniał spotkanie sprzed kilkoma laty odnośnie budowy farm wiatrowych.
Radny z Racendowa apelował, aby nie rozwodzić się nad tematem, bo w Niemczech jest bardzo dużo farm wiatrowych. - I większość się nie obraca - dorzucił szef rady. Z kolei wójt proponował, aby przejechać się po gminie i zobaczyć, gdzie są usytuowane stacje transformatorowe. - One są w wielu przypadkach w ogródkach, a ile mówiło się, jakie jest pole magnetyczne i jakie są inne następstwa stacji transformatorowej - zauważył wójt.
Poirytowany przewodniczący podkreślił, że nie jest przeciwnikiem budowy energetyki wiatrowej. - Zapytałem bardzo konkretnie, czy gmina ma wpływ na odległość. Na litość boską, czy ja nie zapytałem? Jak jest możliwe, to nie stawiajmy 700 m tylko 1,5 km. Oczekiwałem odpowiedzi w dwóch zdaniach, a nie mówienie przez 15 minut. Ja doskonale wiem, jakie są za i przeciw, bo przeczytałem - oburzył się szef rady.
- Widać z tego, panie przewodniczący, że nie do końca pan wie, bo słuchał pan, jakby pan pierwszy raz słyszał - odciął się wójt.
(era)
Fot. Pierwszy wiatrak postawiono w Wilczy