Takie rzeczy i to u sąsiada. 23-letni mieszkaniec Pleszewa do końca życia zapamięta dzień swojego ślubu. I nie będą to miłe wspomnienia. W trakcie wesela pan młody wszczął awanturę, groził śmiercią, zniszczył auto i miał przy sobie narkotyki. Z imprezy trafił wprost do aresztu.
Wesele odbywało się w Gizałkach. W trakcie trwania imprezy 23-latek opuścił salę weselną i udał się do 28-letniej krewnej, która mieszkała w pobliżu. Prócz kobiety w domu przebywał jej 42-letni kolega. Między mężczyznami doszło do awantury.
- Krewki 23-latek najpierw kilka razy uderzył 42-latka w twarz, a następnie groził mu pozbawieniem życia. Na tym awantura się nie skończyła. Świeżo upieczony małżonek wyszedł na podwórko, gdzie kopał należący do jego kolegi samochód - relacjonuje portalowi zpleszewa.pl mł. asp. Monika Kołaska, rzecznik prasowy KPP w Pleszewie.
Dwie godziny później do domu 28-latki przyjechał ojciec pana młodego. On również wszczął awanturę i groził pobiciem 42-latkowi. Wiadrem uderzył w szybę jego auta.
Na miejsce wezwano policję. Mundurowi zatrzymali 23-latka i jego ojca przed salą, gdzie odbywało się wesele. Mężczyźni trafili do pleszewskiej komendy. 46-latek miał dwa promile alkoholu. Pan Młody był trzeźwy, ale miał przy sobie... marihuanę.
- Mężczyźni trafili do policyjnego aresztu. 46-latek usłyszał zarzut uszkodzenia mienia i gróźb karalnych, młodszy z nich, odpowie za groźby i posiadanie przy sobie narkotyków. Za te czyny grozi im kara pozbawienia wolności do 5 lat - wyjaśnia mł. asp. Monika Kołaska.