Teoretycznie Lidia Czechak miała wszystko, by zdobyć mandat posła. Doświadczenie, kampanię wizerunkową, nawet zdjęcie z liderem PiS-u, Jarosławem Kaczyńskim.
Zastanawiają się nad tym zarówno zwolennicy kandydatki, jak i ci, którzy deklarowali inne preferencje wyborcze. Lidia Czechak startowała do parlamentu już po raz trzeci. Tym razem wydawało się, że wygraną ma "w kieszeni". Jej szanse analizowane były szczególnie przez te osoby, które liczyły na przetasowania w strukturach powiatowych - w kuluarach huczało od spekulacji, kto zastąpi obecną starostę na jej stanowisku.
Co mówi sama niedoszła posłanka? Jak komentuje wyniki kampanii i głosowania?
- Ja jestem z wyniku bardzo zadowolona. Nie spodziewałam się takiego poparcia w naszym powiecie. W obecnym sejmie będzie wielu posłów z mniejszą liczbą głosów, ale tak działa system D'Hondta - stwierdza Lidia Czechak. Przyznaje, że liczyła na większe poparcie w innych powiatach. - Na listach mamy jednak 120 kandydatów i każdy z nich zabiegał o ich głosy. Powiat nasz nie jest zbyt duży, a mieliśmy aż 7 kandydatów - to również powoduje rozbicie głosów - dodaje. - Najważniejsza sprawa to: limity na kampanie - są zbyt małe, by zrobić coś na zewnątrz, a także: pieniądze - kampania coraz więcej kosztuje. Śmieję się, że znowu czeka mnie ławka rezerwowa, a może któryś z posłów w kadencji wybierze inne stanowisko? Ja mam co robić, lubię swoją pracę i wiem, że będę mogła jeszcze dużo dobrego zrobić dla powiatu.
O komentarze poprosiliśmy też szefa lokalnych struktur PiS-u w Jarocinie, Janusza Krawca oraz burmistrza Adama Pawlickiego, szefa "Ziemi Jarocińskiej. Szerzej na ten temat - w aktualnym wydaniu "Gazety Jarocińskiej".
Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.
