Rodzice dzieci bawiących się na boisku sportowym na os. 1000-lecia mają pretensje do władz miasta, że od lat nie remontują obiektu, w wyniku czego dzieci doznają licznych urazów.
Jak tłumaczą, praktycznie codziennie dochodzi do podobnych sytuacji – dzieci zahaczają o dziury i przewracają się.
- Syn kobiety z tego bloku złamał sobie rękę w dwóch miejscach z przemieszczeniem. Ale nikt się tym nie interesuje. Rozmawiałam z burmistrzem na otwarciu Spichlerza (Polskiego Rocka – przyp. red.), obiecywał, że to boisko będzie zrobione. Czas ucieka, dzieciom dzieją się coraz większe krzywdy, a boisko bez zmian – oburza się Anita Grel.
Drugi problem to piłki, które notorycznie przelatują przez zepsutą siatkę, albo uderzając najmniejsze dzieci, które znajdują się obok, albo wylatując na ulicę św. Ducha.
- Nie jest fajnie, bo można sobie coś zrobić. Mój kolega zdarł sobie głowę. Chcielibyśmy nowe boisko – mówi Weronika. – Jak gruchnął tą głową, to było pełno krwi, a to jest trzyletnie dziecko – dodaje mama Weroniki, Anita Grel.
Potwierdza to mama rannego chłopca Izabela Gabryszak. - Grał w piłkę, przewrócił się, uderzył głową. Wbił mu się kamień. Na szczęście nie było konieczności szycia. Ale jest obserwowany, czy nie ma wstrząsu mózgu - mówi.
Wiceburmistrz Jarocina Mikołaj Kostka zapewnia, że do końca września boisko zostanie wyremontowane. Dodatkowo ma zostać doposażony znajdujący się obok plac zabaw i naprawiony chodnik. W budżecie zarezerwowano na ten cel 50 tys. zł.
(kg)