Kontrowersje wokół wyposażenia jednostki OSP

Opublikowano:
Autor:

Kontrowersje wokół wyposażenia jednostki OSP - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

40-letni star będzie wyjeżdżał do pożarów, a nowy bojowy wóz za prawie milion złotych do pozostałych zdarzeń. Pozostawienie dwóch pojazdów ratowniczych w jednostce OSP w Racendowie budzi kontrowersje. - Czy nas jako gminę stać na utrzymywanie dwóch aut? - pytała radna Beata Skowrońska.

Jeszcze przed oficjalnym przekazaniem jednostce OSP w Racendowie nowego wozu bojowego za 959.040 zł gminę Kotlin obiegła informacja, że tamtejsi druhowie będą mieli dwa pojazdy. Już wtedy nieoficjalna wieść wywołała pytania: Po co drugie auto? Kto zapłaci za utrzymanie dwóch samochodów?

W czasie uroczystości przekazania nowego auta stało się jasne, że w rozbudowanym garażu OSP Racendów będą stały dwa pojazdy. Dzień po symbolicznym oddaniu samochodu ochotnikom sprawę poruszono na wspólnym posiedzeniu komisji Rady Gminy Kotlin. - Wczoraj mieliśmy okazję być na poświęceniu samochodu w Racendowie. Gdy pan wójt przemawiał, powiedział: „Przez cztery lata słyszeliśmy, jak pan Pacholak mówił, że mamy złom, którym nie da się jeździć. Ten samochód do niczego się nie nadaje”. Wczoraj pan oświadczył, że Racendów będzie miał dwa wozy. Czy nas jako gminę stać? Czy jest potrzebny drugi pojazd? - pytała Beata Skowrońska. W ocenie radnej takie rozwiązanie nie ma uzasadnienia. - Strażacy tłumaczą, że samochód jest duży, nie wszędzie wjedzie. To po co im taki samochód? - zastanawiała się radna.

- Samochód pięknie wygląda, ale są to pojazdy, które są przeznaczone na akcję na drodze bitumicznej albo gruntowej mocno umocnionej. Ten śliczny samochód, który ma napęd, ale przy swojej masie, obciążeniu wodą, to tak naprawdę w każdym podmokłym terenie usiądzie i nic nie zrobi. A takie żółwiki - wojskowe przeróbki, do momentu aż nie zanurzy się pod kabinę, to pełza i gdzieś tam dojedzie - mówił Paterczyk.

Jego zdaniem nowym pojazdem nie należy wjeżdżać do lasu. - Można jechać na łeb, na szyję, pourywać lusterka, porysać i tyle z tego pozostanie - skomentował włodarz gminy. - Ten stary, to będzie tylko samochód gaśniczy. Jest to tylko koszt ubezpieczenia, zapewniania paliwa na wyjazd. Na typowe akcje drogowe, to będzie wyjeżdżał nowy samochód - kontynuował wójt. Podkreślał, że ochotnicy włożyli sporo pracy, aby wyremontować leciwego stara.

Do dyskusji włączył się radny Tomasz Graczyk, który podkreślił, że nie jest strażakiem i nie zna się na wozach bojowych. - Jeżeli ja słyszę, że nowy samochód nie ujedzie w terenie, a przecież nie mieszkamy w Ameryce, gdzie są same asfalty, jest to dla mnie trochę niezrozumiałe. Było wiadomo, jaki to jest sprzęt. Według mnie trochę przeinwestowano w straż pożarną - osądził radny z Kotlina. Z jego zdaniem nie zgodził się wójt i przypomniał, że w większości samorząd kupował używane auta, a na te nowe zawsze pozyskał zewnętrzne dotacje.

Podobnie jak wójt Paterczyk pozostawienie dwóch samochodów tłumaczy Bogdan Pacholak. - Jak wjechać takim samochodem do lasu, żeby pourywać lusterka, a jedno kosztuje 700 zł? - pyta prezes OSP Racendów. - To my nie utrzymujemy tych pojazdów tylko gmina. Co to jest na gminę 300, 400 zł na rok - kontynuuje. Przyznaje, że jako radny wielokrotnie sygnalizował wójtowi, że star może nie przejść badań technicznych. - Jakby to było, jakbym powiedział: samochód jest ładny piękny, chodzi. Czy daliby mi nowego? Trzeba mieć wyczucie człowieka handlu - żartuje Bogdan Pacholak.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE