Jarocin. W ciągu ostatnich pięciu lat na terenie miasta i okolicznych miejscowości zamknięto blisko 200 sklepów. Właściciele małych placówek nie są w stanie skutecznie walczyć z konkurencją, jaką są m.in. markety i dyskonty. Pojawiają się jednak opinie, że takie sklepy mogą współistnieć z większymi sieciami. W rzeczywiśtości wydaje się to niemożliwe...
Znikanie małych sklepów wielobranżowych z krajobrazu Ziemi Jarocińskiej to w ostatnim czasie coraz częściej zauważalne zjawisko. Jarociński rynek jest rynkiem bardzo mocno nasyconym, jeżeli chodzi o handel spożywczy. Spowodowało to m.in. zamknięcie 200 sklepów na naszym terenie w ciągu ostatnich pięciu lat. Od czasu likwidacji placówek, wiele z budynków, w których do tej pory można było zaopatrzyć się w różnego rodzaju produkty, stoi pustych. Są po prostu niewykorzystane, a nie ma kolejnych chętnych, by ryzykować otwarcie biznesu, który może okazać się „klapą”.
Ryzyko jest duże, gdyż ceny w takich sklepach są zazwyczaj znacznie wyższe, niż w sieciach sklepów franczyzowych czy tym bardziej marketach. Tych na terenie naszego rynku w ostatnim czasie pojawiło się na tyle dużo, że mniejszych sklepów ostało się niewiele.
- „Małe sklepy po pojawieniu się marketów - zwłaszcza na wsiach - zmuszone są do zamknięcia bądź łączenia się w wielobranżowe franczyzowe sieci sklepów spożywczych czy spożywczo-przemysłowych. Wszystko spowodowane jest tym, że nie jesteśmy w stanie konkurować z marketami pod względem asortymentu czy też ceny” - twierdzi jeden z właścicieli mniejszego sklepu.
- „Markety wykańczają takie placówki jak moja. Niewiele było osób, które przyszłyby do sklepu i zrobiłyby zakupy za 20 czy 30 zł. Był taki czas, gdy cieszyłem się, że w ogóle ludzie kupują u mnie cokolwiek. Jeśli jednak klient przychodził i płacił mi 90 groszy za wodę, a mówił, że to drogo, bo w pobliskim supermarkecie ta sama woda kosztuje 80 groszy to wiadomo, że z taką konkurencją na dłuższą metę nie da się rywalizować” – mówi Mariusz Kaźmierczak, były właściciel, nieistniejącego już, sklepu „U Marianka” w Jarocinie. Obecnie w lokalu mieści się jeden ze sklepów spożywczych typu convenience, należący do dużej sieci franczyzowej.
Zdaniem Jeronimo Martins Polska (JMP) - przedsiębiorstwo będące właścicielem sieci handlowej „Biedronka”- możliwe jest funkcjonowanie różnych rodzajów sklepów na tym samym rynku.
- „Doświadczenia przedsiębiorstwa pokazują, że różne formaty handlu detalicznego – w tym dyskonty, hipermarkety, jak i małe sklepy osiedlowe – mogą współistnieć na tym samym rynku, a nawet wzajemnie się uzupełniać” - twierdzi Justyna Rysiak, będąca menedżerem ds. relacji zewnętrznych w JMP.
Tak więc, gdzie pies jest pogrzebany? Właściciele mniejszych sklepów twierdzą, że głównym powodem „zwijania” przez nich biznesu są markety i zmniejszony utarg. Z kolei przedstawiciele marketów uważają, że nawet małe placówki mogą je uzupełniać. Nie ma rozwiązania, które satysfakcjonowałoby każdego właściciela małego sklepu. Pewne jest jednak to, że ekspansja marketów i sieci sklepów franczyzowych może spowodować konieczność likwidacji kolejnych sklepów na terenie Ziemi Jarocińskiej.