Stanisław Martuzalski po sześciu miesiącach nieobecności przyszedł na sesję rady powiatu.
Przewodniczący rady Jan Szczerbań poddał pod głosowanie wprowadzenie do porządku obrad punktu dotyczącego ślubowania radnego elekta. Jednak głosami koalicji rządzącej, do której dołączyli rajcy PSL-u (oprócz Bronisławy Włodarczyk), propozycja została odrzucona - sam przewodniczący też głosował przeciw.
- Sytuacja w najnowszej historii samorządu niespotykana - stwierdził Martuzalski. - (...) Zdaję sobie sprawę, że w samorządzie gminnym i powiatowym polityka bierze górę nad rozsądkiem (...). Wyrażam swoje oburzenie. Daliście państwo ponownie dowód na to, że w Jarocinie zginął samorząd, a dzisiaj uprawia się małą, kiepską politykę - dodał. Po czym życzył wszystkim owocnych obrad i opuścił salę.
Na te wydarzenia zareagował radny Walenty Kwaśniewski. - Nie powinno być żadnej dyskusji na ten temat. Pan radny Martuzalski ma prawo i obowiązek objąć dzisiaj mandat, czyli musi złożyć ślubowanie na dzisiejszej sesji. Panowie, nie czytacie niczego, nawet ustawy o samorządzie terytorialnym - stwierdził oburzony radny z Kotlina.
A w przerwie sesji dodał: - Możemy sobie myśleć o powodach nieobecności Martuzalskiego co nam się żywnie podoba, ale nie wolno nam łamać prawa i blokować radnemu pracę w samorządzie.
Radni PSL-u, „jak ognia” bali się pytań o głosowanie razem z koalicją. Uciekający przed dziennikarzami Karol Matuszak, wołał tylko: - Ja nie, ja nie. Jest przerwa, ja muszę się najeść. I wskazując na Teodora Grobelnego, dodawał: - Tam jest przewodniczący klubu. Ja jestem tylko szeregowym członkiem.
Jak decyzję klubu PSL-u tłumaczył Teodor Grobelny i co o głosowaniu mówił przewodniczący rady powiatu Jan Szczerbań - czytaj w „Gazecie Jarocińskiej”.
