Jarocin. Gmina Jarocin. Zakład Gospodarki Odpadami. Prezes ZGO Jarocin. Prokuratura
Niemal dokładnie dwa lata temu do prokuratury trafiły dwa doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez byłego prezesa Zakładu Gospodarki Odpadami.
Autorem pierwszego był wówczas radny ZJ, a dzisiaj wiceburmistrz Robert Kaźmierczak [ZOBACZ TUTAJ]. Kilka tygodni później podobne w treści zawiadomienie złożył, po przejęciu na powrót sterów w spółce, Mariusz Małynicz [ZOBACZ TUTAJ].
- Z ustaleń księgowej wynika, że były prezes dokonywał szeregu operacji finansowych w różnych kwotach. Część tych zobowiązań spłacił, jednak cały czas pozostaje minus na kwotę sięgającą 50 tys. zł - tłumaczył portalowi prezes Małynicz. - Złożyliśmy doniesienie do prokuratury z informacją o tym, że takich pieniędzy brakuje w kasie. Byliśmy do tego zobowiązani z mocy ustawy.
Były szef ZGO bronił się publicznie, że przelewy z konta spółki na jego prywatne były realizowane „zgodnie z umowami z kontrahentami ZGO”.
Z kolei burmistrz Adam Pawlicki, wielokrotnie podkreślał, że w poprzedniej kadencji ZGO "było źle nadzorowane". - Powiedzmy sobie wprost, to był skok na kasę. Prezes w imieniu spółki przelewał kasę na swoje konto i nie oddał tych pieniędzy do dnia dzisiejszego - mówił na jednej z sesji Pawlicki. - Sprawa jest w prokuraturze, nie wiemy jak to się zakończy, dla nas sprawa jest oczywista. Nie da się tego zaciemnić czy zamazać.
W ostatnim czasie w samorządzie przestano jednak mówić o „skoku na kasę w ZGO”. Jarocińska prokuratura wyłączyła się ze sprawy. Doniesienia trafiły do Prokuratury Okręgowej w Kaliszu. Czy będzie akt oskarżenia, a jeśli tak to przeciwko komu?
- Postępowanie nadal toczy się w sprawie, prokurator prowadzi czynności związane z weryfikacją okoliczności podnoszonych w zawiadomieniu o przestępstwie – mówi prok. Marcin Kubiak, rzecznik prokuratury. – Precyzując te informacje – prokurator prowadzący przesłuchuje świadków, gromadzi dokumentację i na kanwie tych ustaleń podejmie decyzję, co do okoliczności będących przedmiotem tego postępowania i wysławianych w treści zawiadomienia o przestępstwie.
Dlaczego śledztwo trwa już niemal dwa lata? - Złożoność materii, zakres czynności, które tam są do przeprowadzenia i przede wszystkim ta materia, która wymaga sporej atencji, a szczególnie otoczki dowodowej, żeby móc kategorycznie wnioskować o pewnych okolicznościach będących przedmiotem postępowania, sprawia, że być może trwa to w pana odczuciu tak długo – tłumaczy prok. Kubiak. - Natomiast tak, jak powiedziałem, czynności trwają, są intensyfikowane w sposób szczególny, same przesłuchania są niezwykle wyczerpujące, długie i one musza być w następstwie wykonania czynności, poddane weryfikacji i konfrontacji z rzeczowym materiałem dowodowym, a więc szeroką dokumentacją w tej mierze.