Rolnicy z czterech powiatów nie mogą dojechać do swoich pól

Opublikowano:
Autor:

Rolnicy z czterech powiatów nie mogą dojechać do swoich pól - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

- Mój ojciec, który żył 90 lat, tu chodził, ze swoim ojcem. Kosami siekli. I droga była. A dzisiaj nie ma drogi - mówi Marek Banaszak, sołtys i radny z Kruczyna (gm. Nowe Miasto nad Wartą).

 

W czym tkwi problem? - Od tego miejsca, gdzie pani stoi, przez 800 metrów, jest droga prywatna - nie wiadomo, na jakich zasadach. Od niepamiętnych czasów wszyscy rolnicy tu jeździli. Tu droga była zawsze - mówi jeden z gospodarzy. Okazuje się jednak, że jest prywatna. 800 metrów dalej jest droga należąca do Skarbu Państwa (ok. 1 km). - Kolejny odcinek (ok. 600 m) - według map jest łąką, choć nigdy nią nie była - i dalej znowu jest droga należąca do Skarbu Państwa. Jak my mamy się przemieszczać? - pytają rolnicy.

 

Z wiedzy gospodarzy wynika, że rolnik z Chwałkowa Kościelnego - Adam Brylewski kupił łąkę i zaczął blokować przejazd. Przy okazji stał się bowiem również właścicielem dwóch kawałków drogi. - Gmina Jaraczewo wyceniła je na 31 tys. zł i miała wykupić, ale się wycofała - dodają gospodarze z czterech powiatów: jarocińskiego, średzkiego, śremskiego i gostyńskiego. Na spornym odcinku znajduje się 128 działek należących lub dzierżawionych przez 83 użytkowników - z Jaraczewa, Wojciechowa, Cerekwicy, Łobzowca, Poręby, Chwałkowa, Kruczyna, Kruczynka, Michałowa, Chwalęcina, Kolniczek.

 

Jak sobie radzą teraz?

- "Ogólnie mamy zakaz wjazdu. Jak przychodzi czas rozwożenia nawozu czy sprzątania łąk, jest nieciekawie... Przyjeżdża policja... " - Przyjechał sąsiad, przeszło 80 lat, o kulach. Doszło do bicia z właścicielem drogi" - "Posadził tu starszego człowieka, żeby pilnował i nikogo nie przepuszczał" - "Tu, na tej łące, maszyny stały, wynajęte, przez dwie godziny, bo droga była zablokowana. Wjechały i nie mogły wyjechać" - mówią.

Jeden z mężczyzn opowiada o zdarzeniu, które miało miejsce w ubiegłym roku. - Przyjechał starszy chłop - z Kolniczek albo z Michałowa - w bąka miał nawozu nasypane. I prosił go, żeby go wpuścił. Chłop się trząsł. Nawrócił z tym bączkiem, pojechał do domu i z kobietą by się pozabijali! Bo nawóz się ubił, nie chciał wylecieć i łyżkami wybierali - mówi. - Pani, tu są setki hektarów i my tak stoimy ciągnikami do mostu. On sobie blokuje. A siano jest nasze! Co mamy z tym zrobić?! W końcu nerwowo nikt nie wytrzyma!

 

Gmina - bez metra własności

Stanisław Andrzejczak, wiceburmistrz Jaraczewa uważa, że sprawa jest załatwiona - przynajmniej ze strony gminy.

 

- Mieliśmy spotkanie z przedstawicielami tych rolników i wytłumaczyliśmy, w obecności radczyni prawnej, co mają zrobić, jaką drogą mają iść - mówi wiceburmistrz. - Mają wystąpić do sądu o ustanowienie służebności. To jest najprostsze rozwiązanie. Innej możliwości nie ma. Skoro pan Brylewski się tak upiera. Skąd wziął się problem? Kto ponosi odpowiedzialność? - Podejrzewam, że pan Brylewski, kupując dwie działki, nie był świadomy, że kupuje je z drogą. Sprawa wyszła dopiero wtedy, jak rolnicy zwrócili się do nas - myśleli, że to gminna droga - żeby im wyrównać drogę. Sprawdziliśmy i okazało się, że to nie nasza droga. My tam nie mamy nawet metra własności - tłumaczy Stanisław Andrzejczak. Nie zgadza się z zarzutami rolników, którzy twierdzą, że przed wyborami mieli obiecane, że gmina wykupi od Brylewskiego grunt, żeby im rolnikom dojazd do pól, a po wyborach zostali sami z problemem. - To jest własność prywatna. My nie możemy żadnych swoich środków angażować. Przy kontroli RIO dostaniemy "po uszach" - dodaje wiceburmistrz.

 

Droga jest moja!

 

Adam Brylewski zapewnia, że - kupując działkę - nie wiedział, że nabywa ją razem z drogą dojazdową do wszystkich pól. Nie wie, kto popełnił błąd przy sprzedaży. Uważa natomiast, że rozwiązanie jest jedno. - Ja chcę sprzedać te grunty, ale gmina Jaraczewo nie chce kupić. O to chodzi. Ja już trzy lata do nich jeżdżę i tłumaczę, żeby kupili, a oni twierdzą, że pieniędzy nie mają i nic z tego. Przecież droga musi być do wszystkich i musi być gminna! - mówi rolnik z Chwałkowa. Podkreśla, że gmina sama wyceniła ten grunt na 31 tys. zł. - Wzięli rzeczoznawcę. Już było uzgodnione, że wykupi, a od razu się wycofali, że nie wykupują - dodaje Adam Brylewski. Kilka tygodni temu otrzymał z urzędu odmowną odpowiedź w tej sprawie. Gospodarz przyznaje, że celowo blokuje innym rolnikom dojazd do pól. - Droga jest moja. Po mojej działce nie muszą jeździć - uważa. Jak powinni jeździć? - Jakby gmina wykupiła, to by jeździli po gminnej drodze - stwierdza. Przestał blokować rolnikom dojazd, kiedy usłyszał, że sprawa zostanie załatwiona tak, jak wcześniej mu obiecywano. Tak się jednak nie stało. Czy w związku z tym będzie ponownie utrudniał rolnikom dojazd? - Będę blokował, bo droga jest moja! Gmina mnie "olała". Ludzie wiedzieli, że miał być wykup - dodaje. - Jak chcą, niech idą do sądu, niech sąd rozstrzygnie, ale działka jest moja i nikt po mojej działce nie musi jeździć. Niech sobie zrobią drogę gdzieś indziej i koniec! To gmina będzie mieć jeszcze większe koszta - a podatki bierze. Czego się obawiają z tym wykupem? (...) Co to dla nich 30 tysięcy? To nie jest dużo.

 

 

 

 

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się. Również w sieci.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE