Śmierć jest czasem szansą na życie. To może dotyczyć każdego [SONDA]

Opublikowano:
Autor:

Śmierć jest czasem szansą na życie. To może dotyczyć każdego [SONDA] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Według statystyk przeszczepień w naszym kraju jest wciąż za mało w porównaniu do liczby osób oczekujących na nowe serce, nerki czy płuca. Jak szacują lekarze, jeden dawca może ocalić życie nawet sześciu osobom, a innym czterem znacznie je wydłużyć.

 

 

Najczęściej przeszczepiane narządy to: płuca, skóra, jelita, nerki, wątroba, tętnica, trzustka, szpik kostny, rogówka oraz serce. Na świecie przeszczepienia odbywają się od 1954 roku, a w Polsce od 1966. Według alarmujących statystyk, co pięć dni umiera pacjent, który oczekuje na przeczep narządu. Na serce czeka się przeciętnie od 2 do 3 lat, nerki - 11 miesięcy, wątrobę - 6 miesięcy.

 

- Przeszczepianie narządów jest uznaną metodą ratowania życia ludzkiego i przywracania sprawności osobom chorym, które potrzebują nowego narządu, tkanki czy komórki. Skuteczne leczenie tą metodą przeprowadza się w Polsce od ponad 50 lat. Większość narządów i tkanek do przeszczepienia pochodzi od osób zmarłych. Przeszczepia się nerki, wątrobę, serce, płuca i trzustkę. Wykonuje się także przeszczepienia wielotkankowe, np. kończyny górnej i twarzy. Przeszczepia się także szpik, rogówkę oraz inne tkanki i komórki. Można także niektóre narządy pobierać od osób żywych np. nerkę, część wątroby lub tkanki szpik kostny pod warunkiem jednak, że dana osoba wyraziła na to zgodę, a jej zdrowie nie jest narażone na niebezpieczeństwo - tłumaczy Ewa Nadobna, koordynator transplantacyjny w jarocińskim szpitalu. Dodaje, że nie każdy przyjęty na Oddział Intensywnej Terapii pacjent jest identyfikowany jako potencjalny dawca narządów, tylko nieliczni zostają dawcami. Najczęściej są nimi ofiary wypadków, głównie osoby młode, zdrowe.

 

W szpitalach powiatowych, takich jak w Jarocinie, pobranie narządów do przeszczepiania zdarza się rzadko. Do tej pory było ich pięć. Do jarocińskiego szpitala trafiła niedawno młoda kobieta, u której stwierdzono śmierć mózgową. Lekarze zasugerowali rodzinie, że mogłaby być dawcą narządów. Mimo że nie jest to według prawa konieczne, zespół medyczny chciał, żeby rodzice wyrazili aprobatę na pobranie. Zgodzili się. Dzięki temu szansę na życie dostały trzy osoby.

 

Organy można pobrać od osoby, u której stwierdzono śmierć mózgową. Aby ją stwierdzić, konieczne jest najpierw zastosowanie odpowiednio długiej obserwacji (przed rozpoczęciem procedury orzekania o śmierci mózgu). W zależności od rodzaju uszkodzeń (pierwotnych lub wtórnych, spowodowanych m.in. takimi czynnikami jak niedotlenienie, udar niedokrwienny mózgu, zatrzymanie krążenia, hipoglikemia i inne) trwa to od 6 do 12 godzin. W przypadku małych dzieci nawet jeszcze dłużej. Rozpoznanie śmierci mózgu jest dwuetapowe. Pierwszy etap to wysunięcie podejrzenia śmierci mózgu, drugi etap to przeprowadzenie badań ją potwierdzających.

 

- Nasze działania w kierunku orzekania śmierci mózgu prowadzone są zgodnie z obwieszczeniem Ministra Zdrowia z dnia 17 lipca 2007 r. w sprawie kryteriów i sposobu stwierdzenia trwałego nieodwracalnego ustania czynności mózgu. Wykonujemy także szereg badań dodatkowych wirusologicznych, bakteriologicznych, sercowych, markerów nowotworowych oraz badań obrazowych. Dopiero po przeprowadzeniu tych dwóch etapów powoływana jest przez zarządzającego szpitalem komisja do orzekania śmierci mózgu. Trwałe nieodwracalne ustanie czynności mózgu stwierdza jednomyślnie trzech lekarzy specjalistów. Stwierdzenie śmierci jest niezależne od transplantacji, ale w każdym przypadku lekarz ma obowiązek rozważenia możliwości pobrania narządów i tkanek do przeszczepienia - tłumaczy Ewa Nadobna.

 

Lekarz anestezjolog opiekujący się chorym na Oddziale Intensywnej Terapii wyjaśnia rodzinie wszystkie wątpliwości. Informuje też o śmierci mózgu i możliwości pobrania narządów do przeszczepienia. Zgodnie z prawem, nie wymaga się jednak od rodziny udzielenia zgody. Sprawdza się jednak, czy osoba zmarła nie wyraziła za życia sprzeciwu zarejestrowanego w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów. Osoba wyrażająca zgodę na oddanie po śmierci swoich tkanek i narządów może nosić przy sobie własnoręcznie podpisane „Oświadczenie woli”. Ma ono wyłącznie charakter informacyjny i nie zwalnia lekarza, mającego zamiar pobrać narządy, z obowiązku sprawdzenia, czy dane nie figurują w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów.

Stanowisko większości religii monoteistycznych jest zdecydowanie przychylne idei i praktyce transplantacji. W nauczaniu Kościoła katolickiego gest ten stanowi przejaw solidarności z bliźnim w potrzebie.

 

- Mimo że przepisy nas do tego nie zobowiązują staramy się uzyskać aprobatę rodziny. Podejmując działania w kierunku pobrania, a w konsekwencji przeszczepienia narządu, chodzi nam o uratowanie życia innej osoby. Staramy się uszanować tragedię rodziny, której umiera ktoś bliski. Jeżeli jednak nie żyje mózg, to też nie żyje cały człowiek. Chociaż przy pomocy specjalnej aparatury można przez pewien czas utrzymać czynność serca i płuc, to wiadomo, że taka osoba nie żyje. Jesteśmy wdzięczni rodzinom, które podjęły taką decyzję i dały nam aprobatę, bo wiemy, że ich decyzja uratowała jakieś życie. Pobranie narządów do przeszczepienia jest operacją chirurgiczną, ciało dawcy traktowane jest z należytą godnością i szacunkiem - tłumaczy koordynatorka.

Potencjalny dawca zgłaszany jest do Poltransplantu, który organizuje zespoły, które przyjeżdżają pobrać narządy. W bazie Poltansplantu znajduje się również lista osób oczekujących na przeszczep. Lekarze muszą ustalić, który z nich jest najbardziej "zgodny" z dawcą.

 

Istnieje błędne przekonania, że lekarze nie starają się o życie pacjentów, którzy wyrazili zgodę na transplantację ich organów po śmierci. Każdy lekarz ceni życie ludzkie ponad wszystkie korzyści, co ślubował składając przysięgę Hipokratesa. Nie ma najmniejszego ryzyka, że jakikolwiek medyk zaniedba swoje obowiązki ze względu na naszą zgodę na pośmiertne pobranie organów.

 

Często też rodziny obawiają się tego, jak będzie wyglądało ciało ich bliskiego po pobraniu organów do przeszczepu. Lekarze dokonują starań, aby wygląd zmarłego nie uległ zmianom. Widoczne są jedynie ślady po szyciu, najczęściej i tak schowane pod ubraniem.

 

Na naszym terenie żyją też osoby, których życie zostało uratowane dzięki przeszczepom. Tak jest w przypadku 24-letniego jarociniaka Piotra Glapy, który już 12 lat temu otrzymał nową nerkę. Jego przypadek jest nieco inny, bo nerkę otrzymał od żyjącego dawcy - od swojego taty, bo nie można było znaleźć dla niego dawcy.

Na łamach „Gazety Jarocińskiej” kilka miesięcy temu opisywaliśmy historię 14-letniego Konrada z Kotlina, który po dwóch latach oczekiwania, wreszcie może żyć normalnie z nowym sercem. Transplantacja odbyła się w połowie maja. - Taka sytuacja jest bardzo trudna dla obu rodzin - dla nas oczekujących na dawcę, jak i dla rodzin, które tracą bliskich i jednocześnie wyrażają zgodę na oddanie organów, żeby inne dzieci mogły żyć - mówiła w wywiadzie Agnieszka Ryż, mama nastolatka.

W 2015 roku w Poznaniu odbył się pierwszy przeszczep płuca, dzięki któremu żyje 48-letni pan Andrzej. - Moje życie zmieniło się diametralnie. Przedtem miałem problemy z oddychaniem. Koncentrator, tlen, butla. Chodziło się po kilka kroków. Teraz czuję się jak całkowicie zdrowy człowiek. Wiadomo, że muszę brać leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepu, przestrzegać diety i unikać dużych zbiorowisk ludzkich, żeby unikać możliwości złapania infekcji - opowiada pan Andrzej. -  Jestem za oddawaniem organów. Rozmawiałem o tym z dziećmi i znajomymi. Wszyscy widzą sens wyrażenia takiej zgody. To chyba wpływ mojej historii, bo widzą, że przeszczep ratuje życie. Dopóki człowiek nie ma do czynienia z osobą po przeszczepie, to myśli inaczej - przyznaje mężczyzna. Zachęca do tego, żeby podpisywać „Oświadczenie woli” i żeby rozmawiać o tym z rodziną. - Niektórzy myślą, że lekarze specjalnie uśmiercają, żeby dać organy innym. Ale na to wszystko są skomplikowane procedury, przepisy. Ja to wszystko przeczytałem, prześledziłem i to od każdej strony - dodaje.

 

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE