Potężna nawałnica, która przeszła przez nasz teren w piątkowy wieczór, była porównywalna do tych, które można oglądać w amerykańskich filmach.
- To był mezoskalowy układ konwekcyjny, a więc rozległa burza wielokomórkowa, w której może się formować linia szkwału, mogą też się w niej znaleźć superkomórki, jako pojedyncze ośrodki, które łączą się w całość tego układu - mówi Artur Surowiecki, prezes Stowarzyszenia Skywarn Polska. - Było to zjawisko porównywalne do burz, które tworzą się w Stanach Zjednoczonych w sezonie huraganowym - dodaje w rozmowie z jarocinska.pl.
"Łowca burz" wyjaśnia, że front atmosferyczny, który przetoczył się nad Polską siejąc zniszczenie, mógł się uformować nad naszym terenem przez bardzo sprzyjające warunki atmosferyczne. Takie układy powstają m.in. wtedy, gdy wiatry wieją w różnych kierunkach, na różnych wysokościach i o bardzo dużej różnicy prędkości. - Na przykład na wysokości kilku kilometrów wieje 10 km/h, a kilkanaście kilometrów wyżej już ponad 100 km/h. Wtedy bardzo trudno przewidzieć, jak taki front się zachowa - wyjaśnia Artur Surowiecki.
Trudno też przewidzieć, czy podobne zjawisko może się powtórzyć. Nikt nie chciałby ponownie doświadczyć czegoś takiego. Łowcy burz uspokajają, że im bliżej jesieni i zimy, tym prawdopodobieństwo wystąpienia podobnych zjawisk jest mniejsze.
ZOBACZ TEŻ: Katastrofalna nawałnica nad Wielkopolską
