Starosta Bartosz Walczak nie stawił się w Żerkowie, żeby razem z radnymi zlustrować stan powiatowych dróg na terenie tej gminy.
Żerkowscy radni nie kryją oburzenia takim zachowaniem starosty. Tym bardziej, że Bartosz Walczak sam wyznaczył termin objazdu. Niektórzy nawet zrezygnowali z udziału w „wycieczce”.
- Miał być starosta, a przysłał swoich pracowników. Czujemy się zlekceważeni. Ja nie miałem zamiaru uczestniczyć w takiej komisji, bo ona nie miała sensu. Pracownicy, których on przysłał, doskonale znają te drogi, a poza tym oni nie są osobami decyzyjnymi w powiecie. My chcieliśmy rozmawiać ze starostą - podkreśla Andrzej Stachowiak, radny z Komorza Przybysławskiego.
- Ale on okazał się niepoważnym człowiekiem. Dwa razy się umawialiśmy i to radni dostosowali się w końcu do terminu starosty, a on po raz kolejny nas zlekceważył. Nie mówię już o tym, że przez rok nie mógł znaleźć jednego dnia, żeby się spotkać z radnymi gminy Żerków. Powiat tylko oczekuje, że my się do wszystkiego będziemy dokładać, a w zamian nie potrafią się nawet pofatygować do nas i konkretnie porozmawiać - oburza się Stachowiak.
Starosta Bartosz Walczak twierdzi, że w tym samym czasie, kiedy w Żerkowie odbywał się objazd dróg powiatowych, miał ważne spotkanie. - Tak nieszczęśliwie się stało, że przy tym ostatnim terminie byliśmy z wicestarostą zaabsorbowani Domem Pomocy Społecznej w Kotlinie, który jest dla nas bardzo ważny. Mieliśmy bardzo ważne spotkanie, którego nie mogliśmy przełożyć - twierdzi włodarz powiatu.
I dodaje: - Rozumiem to rozgoryczenie radnych z Żerkowa. (...) Na przyszłość takich sytuacji chcę unikać. Zawsze, kiedy umawiam się na spotkania, to jestem i z tego jestem znany. Nie mniej jednak chcę zorganizować spotkanie z żerkowskimi radnymi i burmistrzem Jackiem Jędraszczykiem, aby porozmawiać o tym, co przed nami.
