W Witaszycach przy przejeździe kolejowym od kilku miesięcy pobocze zalewane jest przez wyciekającą z gruntu wodę. Utworzyła się tam ogromna kałuża, a teren na długości kilku metrów zrobił się grząski.
Woda zalewa już całą szerokości wjazdu na boczną drogę, prowadzącej do budynków kolejowych. - Nie można przejść suchą nogą - skarży się mieszkaniec miejscowości. Twierdzi też, że jarocińskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, gdzie sprawa została zgłoszona, poinformowało, iż „wina leży po stronie odbiorcy”.
Potwierdza to prezes PWiK-u. I przyznaje, że wyciek wody w tym miejscu nie jest niczym nowym. - To nie należy do nas. Jest to wewnętrzna instalacja PKP. Oni tam pewnie mają jakąś starą rurę stalową i ten wyciek co jakiś czas się powtarza. Można powiedzieć, że co naprawią to znowu się psuje. Ale zazwyczaj było to dość szybko naprawiane. Tym razem nie wiem, dlaczego kolej jest taka opieszała. Tym bardziej, że będą musieli za tę wodę zapłacić - tłumaczy Remigiusz Nowojewski.
Rzecznik prasowy Polskich Kolei Państwowych Michał Stilger wyjaśnia: - Z uwagi na fakt, że instalacja znajduje się pod drogą asfaltową, co podwyższa znacznie koszt ustalenia miejsca przecieku i ewentualnej naprawy, podjęto decyzję o wykonaniu nowych podłączeń do sieci wodociągowej, a tym samym zaprzestania korzystania ze starej sieci.
Zdaniem rzecznika prace zakończą się do końca czerwca. Michał Stilger zapewnia, że PKP jest w stałym kontakcie z jarocińskim PWiK-iem w sprawie możliwie szybkiego wykonania przyłączeń.
