Znęcał się nad psem. Doprowadził zwierzę do agonii. Dostał wyrok

Opublikowano:
Autor:

Znęcał się nad psem. Doprowadził zwierzę do agonii. Dostał wyrok - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Na karę 10 miesięcy ograniczenia wolności za znęcanie się nad psem skazał sąd 25-letniego Mateusza W. z gminy Jarocin. Mężczyzna musi społecznie przepracować 200 godzin. Prokuratura zarzuciła 25-latkowi, że znęcał się nad swoim psem utrzymując go w niewłaściwych warunkach. Śledczy ustalili, że przetrzymywał zwierzę w stanie „rażącego zaniedbania i niechlujstwa, bez dostępu do wody i karmy w odpowiedniej ilości oraz pozostawił go sparaliżowanego, co doprowadziło go do silnego osłabienia, odwodnienia, a także odparzenia i zapalenia skóry”. Akt oskarżenia był efektem interwencji inspektorów Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Jarocinie, którzy reagują na wszystkie sygnały od mieszkańców. TOZ zabrał mężczyźnie czworonoga, który był w stanie agonalnym. Zwierzęcia nie udało się uratować.

25-latek ma wykształcenie gimnazjalne. Jest bezrobotny, utrzymuje się z prac dorywczych w budownictwie. Przed sądem zeznał, że uzyskuje dochód około 1.500 zł miesięcznie. Jako kawaler na utrzymaniu ma dwoje dzieci: w wieku 3 lat i 1,5 roku. Płaci alimenty w łącznej wysokości 400 zł. Mateusz W. przyznał się do zarzucanego mu czynu. Nie chciał składać wyjaśnień, poddał się dobrowolnie karze. Zadeklarował, że w jej ramach może pracować lub zapłacić grzywnę, ale musi być rozłożona na raty. Z zeznań, które złożył w postępowaniu przygotowawczym, a odczytanych przez sędziego wynikało, że psa rasy mieszanej posiadał od około 10 lat. Tłumaczył, że dbał o czworonoga. „Kilka dni przed tym jak pies został zabrany, zauważyłem, że pies chodzi przygnębiony. Myślałem, że to ze starości. Nie wiedziałem, że pies jest chory” - czytał sędzia z akt sprawy wcześniejsze zeznania. - Czy widział pan, że pies leżał w odchodach? - dopytywała prokurator. - Zaniedbałem - wyznał mężczyzna. - Czyli nie neguje pan, że te wszystkie zaniedbania miały miejsce? - dociekała. - No było tak - przyznał oskarżony.

Prokurator zaproponowała karę 10 miesięcy ograniczenia wolności polegającą na wykonaniu pracy społecznej w wymiarze 20 godzin miesięcznie. - Ja uważam, że skazywanie oskarżonego na karę grzywny jest niecelowe zgodnie z przepisami prawa karnego - mówiła prokurator Monika Warczyńska. Sędzia Tomasz Janiec zauważył, że 25-latek mógłby pracować w schronisku dla zwierząt. Początkowo na taką karę nie chciał się zgodzić Maciej Troiński, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Radlinie. - Ja panu nie powierzyłbym jakiejkolwiek pracy ze zwierzętami, a tym bardziej u nas w schronisku. Odpracowywanie wyroku, z tego, co widzę, u nas w schronisku nie przynosi żadnego efektu. W większości przypadku dla tych oskarżonych są to wakacje - mówił szef schroniska.

Sędzia podkreślił, że orzeczona kara ma realizować aspekty wychowawcze, a nie mieć wyłącznie charakteru represyjnego. - Taka kara w ocenie sądu byłaby najbardziej skuteczna. Oskarżony miałby czas, żeby przemyśleć swoje zachowanie - tłumaczył Tomasz Janiec. Ostatecznie kierownik schroniska zgodził się z argumentami sędziego. Sąd skazał Mateusza W. na karę 10 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na wykonaniu nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. W uzasadnieniu sędzia podkreślił, że materiał dowodowy jest jasny, a stan faktyczny nie był kwestionowany w wyjaśnieniach przez oskarżonego.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE